Było sobie światełko w piekarniku. Było, świeciło aż
przestało. Hmm …. nic nie trwa wiecznie.
Latarka wystarczała do oświetlenia piekarnika przez szybę,
żeby sprawdzić jak się piecze. Nie proszono mnie o naprawę.
Żyłem sobie spokojnie miesiącami (latami?) aż do momentu,
kiedy postanowiłem wymienić żarówkę.
Poprosiłem o wpisanie na listę do zrobienia. Git, jest
wpisana. No i sobie była na liście ...
Jak to się mówi zrób to sam ... Przypomniałem sobie wreszcie
za pięć piąta (a nie po piątej), żeby do sklepu z żarówkami. Pobiegłem zdyszany.
Sklep już zamknięty. Pędem do hurtowni na zapleczu sklepu. Jeszcze czynna i
ostatnia pani jeszcze nie wyłączyła kompa. Wystawiła kwit. Magazynier
przyniósł żarówkę. Udało się!
<Wielkie podziękówki dla sklepu i hurtowni Grodno na
Tamce w Warszawie!>
Wkręcam nową żarówkę i włączam piekarnik. Niestety nie
świeci. Pytam się jak włączyć, żeby świeciła. Nie świeci. No żesz ... Ale, ale
... Jest jakiś przycisk. Po naciśnięciu świeci się w piekarniku. Ufff!
A skoro tak to sprawdziłem również starą żarówkę. Też
świeci.
Sprawdza się przysłowie, że urządzenie elektryczne
podłączone do prądu działa lepiej ;-)